czwartek, 21 sierpnia 2014

Spotkanie z położną


W poniedziałek (4 tygodnie po porodzie) wybraliśmy się we trójkę na spacer do szpitala, aby podziękować naszej położnej. Naszej, czyli położnej, która prowadziła nasz długi i ciężki poród. Gdyby nie jej doping i słowa "Niunia, jeszcze, jeszcze trochę..." to bym nie urodziła.

Synek grzecznie spał w wózeczku z buzią na boczku, a położna chciała chociaż trochę zobaczyć jego twarzyczkę. Dzidziusia delikatnie rozbudziliśmy i ...
- Pokaż buzię.
- Oj, jaki uparty... po mamusi;).
- A jakie masz długie rzęsy.
- Przychodźcie po kolejne dzieci.
Tę ostatnią wypowiedź wzięłam sobie do serca;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz