niedziela, 21 grudnia 2014

Jak być aktywną mamą, czyli jak zarządzać sobą w czasie mając małe dziecko



Piszę ten wpis siedząc… na ławce w parku, a obok stoi wózek z moim 3-miesięcznym synkiem, który uwielbia spać na świeżym powietrzu.
Jeszcze przed urodzeniem dziecka często słyszałam pytania typu: „Jak ty znajdujesz czas na to wszystko?”. Gdy urodziłam synka to zaczęłam prowadzić bloga. Wtedy pojawiły się pytania: „Kiedy znajdujesz czas na prowadzenie bloga mając małe dziecko?”
Mój Dzidziuś nie należy do aniołków, ale pomimo tego umiem znaleźć czas na robienie czegoś poza opieką nad niemowlakiem.  Po urodzeniu dziecka swoje metody zarządzania czasem musiałam lekko zmodyfikować, ponieważ mając małe dziecko nie wszystko (a nawet mało) mogę przewidzieć.  Moją największą pomocą w „wydłużaniu doby” są małe samoprzylepne karteczki. Na nich wypisuję zadania do zrobienia. Potem ustalam priorytety, które przesuwam na początek listy. A część zadań (te, które są dla mniej ważne i których nie muszę wykonać osobiście) deleguję zazwyczaj mężowi. Najczęściej jest to prasowanie, zmywanie, odkurzanie, czasami opieka nad dzieckiem.
Przed urodzeniem dziecka na moich „magicznych” karteczkach zapisywałam godziny, w których chcę wykonać konkretne zadania. Teraz nie mogę tak robić, ponieważ nie mogę przewidzieć ile Dzidziuś pośpi, czy nie będzie marudził, czy nie będzie go bolał brzuszek i czy nie będę musiała go nosić na rękach. Będąc mamą skupiam się tylko na kolejności wykonywanych zadań.
I na delegowaniu zadań chciałabym się na chwilę zatrzymać. Drogie mamy, a przede wszystkim kobiety: kobieta jak to kobieta, uważa, że lepiej wykona większość rzeczy (np. posprząta, wyprasuje, ugotuje), a tym samym nie daje wykazać się mężowi, co skutkuje tym, że bierze na siebie za dużo obowiązków i czuje się przemęczona. Ale zaufajmy mężczyznom i pozwólmy im na wykonywanie obowiązków domowych. A gdy już się ze mną zgodzicie, że mąż mógłby przejąć część obowiązków to kolejnym krokiem jest: powiedzeniu mu o tym. Nie liczcie na to, że mężczyzna domyśli się, ze potrzebna wam pomoc, bo… się nie domyśli. Niestety, taka natura męska. Należy wprost zapytać męża czy pozmywa, wyprasuje itp., a ze zdumieniem otrzymamy odpowiedź: „Tak, oczywiście kochanie”.;).
Gdy już mamy listę rzeczy, które musimy wykonać osobiście, np. napisać wpis na bloga, a będąc w domu nie możemy znaleźć na to czasu, ponieważ w domu jest ciągle cos do zrobienia, to notatnik spakujmy do wózka. I , tak jak ja, piszcie, czytajcie, gdy dziecko śpi w wózku w parku. Dodatkowo świeże powietrze pomoże wam w efektywniejszej pracy.
Chcecie wyjść z domu, ale nie zostawicie dziecka, bo karmicie piersią? Odciągnijcie mleko laktatorem lub… znajdźcie odpowiedni moment na wyjście. Mój synek je co 2,5-3,5 godziny i gdy muszę gdzieś wyjść to staram się nakarmić go zaraz przed wyjściem i wrócić po 2h, aby mieć pewność, że Dzidziuś nie umrze z głodu;).
A kiedy robię coś w domu? Mój Dzidziuś żyje trybem: karmienie, czas aktywności, drzemka, karmienie itd. Po karmieniu synek potrafi poleżeć sam ok. 10-20 minut i w tym czasie mogę posprzątać, nastawić obiad, a w międzyczasie zaglądać do niego. Później, gdy cały czas siedzę z synkiem to też staram się jednocześnie coś robić: np. obierać marchewkę i gadać z Dzidziusiem;) A gdy tylko zaśnie na drzemkę… to mogę spokojnie zabrać się do pracy, która wymaga ode mnie większego skupienia.
Zaś gdy dziecko marudzi, coś go boli i nie może usnąć to biorę go w becik, na ręce, usypiam, a potem siedzę z dzieckiem na ręku i zajmuje się czymś na komputerze. Albo wkładam dziecko do chusty i mam większe pole do manewru;)
W nocy dzieci dłużej i spokojniej śpią, niż w dzień, ale nie polecam wtedy pracować, ponieważ mamy też powinny mieć czas na wypoczynek i regenerację sił.
Tak więc:
 1)  weźcie karteczki do ręki
 2)  wypiszcie zadania do wykonania
 3) część oddelegujcie innym
 4) pozostałe ustawcie w kolejności od najpilniejszych do mniej pilnych
i… działajcie!

piątek, 19 grudnia 2014

Mleko kokosowe


Od ponad 2 tygodni jestem na diecie bezmlecznej. Do pory mleko (np. przy naleśnikach) zastępowałam wodą. Dziś postanowiłam zamiast mleka krowiego użyć mleka roślinnego. Na pierwszy ogień poszło mleko kokosowe.

Przepis na mleko kokosowe:
- pół kubka wiórków kokosowych
- woda przegotowana.

Wiórki kokosowe zalewany przegotowaną wodą i tak zostawiamy na noc (lub kilka godzin). Rano przelewamy wiórki z wodą do blendera i dodajemy szklankę wody i blendujemy na wolnych obrotach. Następnie, wg uznania, powoli dodajemy jeszcze wody, aż do uzyskania satysfakcjonującego nas smaku mleka. Ja dodałam 2 szklanki i mleko wyszło słodziutkie;). Przelewamy mleko przez sitko. Tym sposobem, oprócz mleka, otrzymujemy także papkę wiórków kokosowych, które można później do czegoś wykorzystać. Ja dodałam je do mojej porcji śniadaniowej płatki owsianych;). 



Mleko odstawiłam do lodówki, a za kilka godzin użyję go do zrobienia naleśników. Żałuję tylko, że nie zrobiłam większej ilości mleka, abyśmy mogli te naleśniki jeszcze popijać mlekiem kokosowym. 
Następnym razem zrobię mleko z kokosa - podobno jest jeszcze smaczniejsze.

Zanim kupicie wiórki kokosowe to sprawdźcie czy na opakowaniu nie ma dwutlenek siarki jako substancji konserwującej. Należy go unikać, ponieważ niszczy w organizmie witaminę A i B, może przyczyniać się do astmy i chorób oskrzelowych oraz działa mutagenie (na zwierzęta) więc pewnie także na ludzi (informacje uzyskałam od znajomej dietetyczki Mireli ze Złap formę).

poniedziałek, 1 grudnia 2014

Chłopczyk czy dziewczynka?

Będąc w ciąży razem z mężem postanowiliśmy, że płeć Dzidziusia pozostanie dla nas tajemnicą, aż do jego narodzin.

Spotykaliśmy się ze zdziwieniem, bo w tych czasach to rodzice często robią nawet USG 4D, aby jak najwięcej wiedzieć o swoim dziecku, a my nawet płci nie chcemy poznać. Często też słyszeliśmy pytanie: "To jak wy przygotowujecie wyprawkę dla dziecka, w jakich kolorach?" W uniwersalnych kolorach;). Nie kupowaliśmy sukienek i różowych ciuszków, a poza tym każde body czy pajacyk nadaje się zarówno dla chłopca, jak i dla dziewczynki.

Gdy pewnego razu poszłam na badanie krwi już z pokaźnym brzuszkiem to pielęgniarka zapytała czy będę miała chłopczyka, bo taki spiczasty brzuszek mam. Mój wujek także twierdził, że w takiej "piłce" to na pewno chłopak siedzi.

I tak do końca ciąży naszego potomka nazywaliśmy Dzidziuś, bo nie wiedzieliśmy jakim imieniem zwracać się do niego.

Gdy urodził się Dzidziuś to położyli mi go dosłownie na chwilę na brzuch i akurat pupą do mnie. Odcięli pępowinę i szybko zabrali Dzidziusia, aby mu podać tlen (gdy się urodził to nie oddychał). Gdy już usłyszałam w oddali jego płacz i przyszedł ginekolog powiedzieć, że z dzieckiem już lepiej to zapytałam czy urodziłam chłopczyka czy dziewczynkę. I usłyszałam odpowiedź: "A nie wiem, nawet nie patrzyłem". ;) Do tej pory wspominam to z uśmiechem. Gdy opowiadałam to innym matkom to się dziwiły i mówiły, że im od razu podawali płeć lub pokazywali i kazali, aby matka sama określiła. U nas wiele rzeczy było inaczej, ponieważ trzeba było natychmiast ratować Dzidziusia. 

Zdradzę Wam kogo urodziłam. Mój Dzidziuś chociaż ma długie, ciemne rzęsy to jednak jest to mały mężczyzna;)