Tekst napisany w połowie lipca.
Jestem jeszcze w dwupaku;). Mam jeszcze tydzień do terminu, ale, jak wiadomo, można
urodzić już 2 tygodnie przed terminem, więc od kilku dni "siedzę jak na
szpilkach". Są takie chwile, że myślę, że zaraz będę jechać na porodówkę.
A za chwilę stwierdzam, że to na pewno dzisiaj nie nastąpi. I tak w kółko...
Już od kilku tygodni sąsiedzi moich rodziców pytają ich, czy
już zostali dziadkami. Nie, jeszcze nie!
Kolega mojego męża ze 2 tygodnie temu zapytał go, czy ja
jeszcze chodzę - ale się uśmiałam:D. Może nie chodzę tak szybko jak kiedyś, ale
bez przesady - chodzę, sama, bez pomocy;). Nawet codziennie robię obiad, coś posprzątam
i obowiązkowo spaceruję. W takich momentach przypomina mi się wypowiedź mojego
przyszłego szwagra sprzed kilku miesięcy: "Ostatni miesiąc ciąży to już
tylko wegetacja". Jestem na ostatniej prostej, ale jeszcze nie wegetuję:).
Na dodatek (jeśli maluszek mi na to pozwoli) to pokażę przyszłemu szwagrowi
"wegetację" w najbliższą sobotę, gdy ożeni się z moją siostrą.
Oczywiście (jeśli wcześniej nie wyląduję na porodówce) wybieram się na wesele i
jeszcze ze szwagrem zatańczę. Wesela uwielbiam, ale to będę musiała przeżyć
spokojniej (bez szaleńczych tańców). Obawiam się tylko o dzidziusia, czy muzyka
weselna przypadnie mu do gustu, czy nie będzie mnie zbytnio kopał. Poza tym
uważam, że wesele na tym etapie ciąży nie jest złym pomysłem, ponieważ ja jestem
tego najlepszym dowodem: ćwierć wieku temu moja mama tydzień przed terminem
(identyczna sytuacja;)) wybrała się na wesele swojego brata. Następnego dnia
chciała jeszcze iść na poprawiny, lecz stwierdziła, że lepiej wybrać się na
porodówkę. Po 3 godzinach byłam już na świecie, zaś porody mojego rodzeństwa
(starszego i młodszego) bardzo się dłużyły. Więc aktywność zaraz przed porodem
jest jak najbardziej wskazana;).
Ale, jak wiadomo, wszystko zależy od mojego bobaska. Bo
jeśli w ostatniej chwili zdecyduje, że on nie chce iść na wesele to nic na to
nie poradzimy i zmienimy kierunek na porodówkę.
I... zmieniliśmy kierunek z wesela na porodówkę. Mój synek urodził się 19 lipca o 13:35, a o o 16:00 był ślub mojej siostry. Aby wdać się w mamusię, zabrakło mu doby - ja się urodziłam także o godz. 13;).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz