poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Spacery

Jak wyszliśmy z synkiem ze szpitala (pod koniec lipca) to były takie upały, że lataliśmy z mężem z wiatrakiem po domu, bo się wytrzymać nie dało. Nam, dorosłym, było ciężko oddychać, a co powiedzieć naszemu maluszkowi. Na spacery mogliśmy się wybrać tylko albo z samego rana (8, 9 rano) albo dopiero wieczorem (od 18). Wtedy w kółko powtarzałam: "Kiedy będzie chłodniej?"

Ostatnie dni zrobiły się takie mroźne, że zaczynam tęsknić do tych upałów. Wczoraj cały dzień padało - jak jesienią. Czekaliśmy ze spacerem licząc na to, ze w końcu przestanie padać. Po 20 się poddaliśmy - jeszcze lekko mżyło, ale już nie było na co czekać: dzidziusia ubraliśmy ciepło (ja sama założyłam już kurtkę jesienną), w wózek i w trasę. 
Dzisiaj, na szczęście, już nie pada. Za chwilę się karmimy i wyjeżdżamy na szosę wózkową;). Jak to dobrze, że moje dziecko lubi świeże powietrze i spacery - tylko poczuje powietrze na buzi to zamyka oczy i za chwilę "dziecka nie ma":). Gdy nie mogę go wziąć na spacer, a on marudzi przy zasypianiu, to wynoszę go na balkon. Tam też, chociaż po dłuższej chwili, zamyka oczy i śpi. Odkąd zaczęliśmy spacerować to nie odpuściliśmy ani dnia - mam nadzieję, że zima będzie łagodna w tym roku i pozwoli nam cieszyć się świeżym powietrzem.

I kolejny raz widzę, że synek jest do mnie podobny w tych spacerach (na razie w wózku). Moi rodzice do tej pory wspominają jak ja (najbardziej z rodzeństwa) uwielbiałam spacery i będąc już kilkulatką wyciągałam rodziców z domu mówiąc "Pójdziemy na spacer?" i tak mi zostało do tej pory;). Kto mnie zna to wie, ze spacery są moim ulubionym sportem, także w ciąży. A teraz mam już swojego osobistego "kompana", z którym będę spacerować i spacerować;).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz